Nasz Przystanek Alaska
- Jarzębinka Morawska
- 24 lut 2019
- 2 minut(y) czytania
Godzina druga po północy. Środek nocy dla jednych, dla innych początek. Będąc w środku błogiego snu, budzę się od głośnego ujadania psów. Wygląda na to, że nie da się zasnąć, bowiem szczekanie nasila się. Wstaję niechętnie, ale intuicja podpowiada mi, że za oknem pojawił się jakiś nieproszony gość. Ciekawość sprawia, że zerkam do okna. W domu światła wygaszone, ale na zewnątrz wszystko widać, jest pełnia.

I nagle na podwórku dostrzegam ... Stado jeleni! Które podąża od mostu do leśniczówki.
Należy zauważyć, że nie ma okresu polowań, więc jelenie czują się swobodnie. Łanie teraz są w zaawansowanej w ciąży. Patrzę jak zaczarowana na ten widok za oknem i myślę "Gdzie ja mieszkam?!". Pora na rozważania trochę barbarzyńska. Jeszcze wokół domu dużo śniegu, ale dla tego stada to żaden kłopot. Obraz jak z filmu pt. "Przystanek Alaska", gdzie na drodze mieszkańcy spotykali łosie. Nasuwa się porównanie, mieszkam na Alasce, polskiej oczywiście. Zważywszy, że klimat surowy. Nie ma tutaj łosi, ale jelenie i owszem i to ich kraina.
Wieczorem ilekroć wracam do domu zawsze spotykam je na drodze. Mieszkamy w sąsiedztwie z nimi. Staramy się nie wchodzić sobie w drogę. Kiedy my śpimy, one przemieszczają się po tych samych drogach co my za dnia. Lubią do nas zachodzić. Zapytacie dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Dla naszego ogrodu i sadu, bo tam są dla nich prawdziwe frykasy.

A oto przykłady.
Przykład 1. Posadziliśmy wzdłuż drogi dojazdowej do posesji szpaler drzewek ozdobnych. Po tej zimie część drzewek jest obżartych, a część otartych. Te otarte znacznie gorzej wyglądają. Niezłym zabiegiem byłyby osłonki, ale nie przewidzieliśmy niezapowiedzianych wizyt w naszym ogrodzie.
Przykład 2. Wiosną, kiedy zakwitły drzewka owocowe w sadzie (jabłonie, grusze, śliwy), kilkakrotnie przez nasz ogród przeszło stado jeleni i obżarło wszystkie kwiaty i pąki. Cóż było począć? Stwierdziliśmy, że trzeba poczekać do przyszłego roku na nasze owoce.
Przykład 3. Stado jeleni i to zarówno byków, łań i cielaków jesienią powracało do nas. Trochę poskubały trawy, kwiatów, krzewów i odchodziły. Jednak jedno zdarzenie zapadło nam mocno w pamięci. Pewnej nocy jelenie zjadły cały dłuuuuugi szpaler funkii. Obgryzły wszystkie listki, nawet zalążki listków. Funkia to doskonała roślina na sałatki i taką doskonałą przekąską zapewne była.

Na zebraniach i na imprezach wioskowych, często opowiadamy o naszych ogrodach i o przygodach z dzikimi zwierzętami, oczywiście prym wiedzie jeleń, który najbardziej rozrabia i wszystkich prowokuje.
Tutaj życie ludzi i dzikich zwierząt przeplata się. Jednak zwierzęta częściej dostrzegą nas niż my je, one lepiej wkomponowują się w krajobraz. Są czujne. Obserwują nas.
Kto choć raz zadał sobie trud, żeby odwiedzić Kamienicę, przejść ją od końca do końca, lub przeszedł szlakiem z Kamienicy na Śnieżnik to pewnie zrozumie dlaczego przebywanie w tym miejscu jest tajemnicze i niezwykłe.
To jest nasz cudowny i dziki zakątek – Nasz Przystanek Alaska.
Barwnie opisujesz zimę pod Śnieżnikiem. Dobrze się czyta. Chwali się to, że jest to zachwyt nad naszą piękną Ojczyzną. Pozdrawiam. Krystyna