Moja mała ojczyzna
- Jarzębinka Morawska
- 14 kwi 2020
- 3 minut(y) czytania

Mieszkam na Dolnym Śląsku prawie 30 lat.
Dolny Śląsk ciągle mnie zaskakuje historią. Tyle tutaj ciekawych miejsc. Część poznanych, odkrytych, część ciągle czeka na odkrycie. Historie poszczególnych ludzi, całych społeczności lokalnych nakładają się na miejsca, które są historią aż trojga narodów: polskiego, niemieckiego i czeskiego. Bowiem Na Ziemi Kłodzkiej każdy z tych narodów ma kawałek swojej historii.

Kapliczki, przydrożne krzyże modlitewne i pokutne niby nasze…ale nie do końca czuliśmy tą tradycję. Poza tym ludność, która przyjechała po II wojnie, była przeświadczona, że jest tylko na chwilkę, że Niemcy zaraz wrócą. Efektem był brak poszanowania domów, obejść i wszelkich dóbr kulturalnych. Do tego stopnia, że jeszcze w latach 40-tych czy 50-tych, a nawet później ludzie zamieszkiwali budynki do momentu aż się rozpadły, po czym przenosili się do kolejnego jeszcze nie zasiedlonego budynku. Żadnych remontów, napraw, zupełnie nic. Trudno mieć do nich pretensje to nie była ojcowizna – coś z czym się utożsamiali. Można powiedzieć, że to nie ich bajka. Ale byli tutaj na ziemi wyzwolonej.
Cóż było począć?
Trzeba było zwyczajnie żyć, nakarmić rodzinę. Po prostu nauczyć się funkcjonować od nowa w nieznanej rzeczywistości.
Nie mieli przekonania , że to ich miejsce na ziemi, bo za ojczyznę uważali ziemie, z których wyjechali. A tutaj czekał ich nowy rozdział w życiu, gdzie musieli dać fundamenty pod nową ojczyznę – ojczyznę ich dzieci i kolejnych pokoleń.

Granice Polski ustalone odgórnie przez przywódców świata w Jałcie po II wojnie światowej były faktem, natomiast każdy z tyłu głowy pamiętał wcześniejsze rozbiory Polski. Ten fakt powodował, że ludzie osiedlający się patrzyli nieufnie na „nową”, kształtującą się na ziemiach odzyskanych Polskę.
Mieli oni przeświadczenie, że wrócą skąd przybyli.
Pytanie: do czego?
Sytuacja diametralnie zmieniła się kiedy dorosło kolejne pokolenie. To pokolenie nie znało ojczyzny swoich rodziców. Oni tutaj się urodzili, tutaj wychowali, tutaj było ich miejsce na Ziemi.

Dzisiaj bilans wygląda następująco: część dziedzictwa kulturowego przepadła bezpowrotnie, ale część perełek architektonicznych udało się zachować. Lokalne społeczności nie są obojętne i dbają o spuściznę historyczną tego rejonu.
I o takim niezwykłym miejscu Wam opowiem:
Nad miejscowością Stara Morawa rozpościera się góra Suszycą, skąd widać malowniczy górzysty krajobraz Masywu Śnieżnika. Góra ta geograficznie położona jest w Górach Bialskich, czyli paśmie Sudetów Wschodnich. W tym miejscu, pośród gór i lasów umiejscowiona jest grota Matki Bożej wraz z Drogą Krzyżową.

Skąd ona tam się wzięła?
Otóż pewien rolnik ze Starej Morawy miał dwóch synów, którzy musieli iść na front walczyć w czasie I wojny światowej. Zrozpaczony ojciec padł na kolana i prosił żarliwie Boga o szczęśliwy powrót synów z wojny. Złożył też przysięgę, że jak jego synowie wrócą cali i zdrowi to pod Górą Suszycą zbuduje Grotę Matce Bożej. Tak też się stało. Synowie wrócili szczęśliwie z wojny, a ojciec jak przyrzekł, tak też uczynił. I oto miejsce to stało się miejscem lokalnego kultu maryjnego.

Mijały lata ... przyszła kolejna czyli II wojna światowa, a po wojnie pojawili się na tym terenie Polacy. Początkowo nie interesowali się tym miejscem. Grota choć urokliwa, coraz bardziej podupadała. Rdza skorodowała całą Drogę Krzyżową, w zasadzie pozostały po niej jedynie gdzieniegdzie metalowe rurki. Wyglądało to źle.
W 2007 roku nastąpił zwrot w historii. Okoliczna ludność z parafii Bolesławów i Stronie Śląskie postanowiła zadbać o to miejsce i odbudować je. Powstała nowa Droga Krzyżowa. Uporządkowano teren, zbudowano mostek, poprawiono schody. Otoczenie Groty MB to las pełen uroku i majestatu. Mało było ingerencji wokół tego miejsca, gdyż otacza go las, który (jak wiadomo) rządzi się swoimi prawami.

Po montażu i wszystkich pracach porządkowych poproszono biskupa o poświęcenie tego miejsca.
I to też było niezwykłe przeżycie. Na otwarcie miejscowa ludność przybyła dość tłumnie. Biskupowi towarzyszyła we mszy św. orkiestra i ponad 100-osobowy chór. Pielgrzymi przybyli do Groty MB pokonując długą drogę przez strome zbocze. Położenie Groty MB i Drogi Krzyżowej jest bardzo atrakcyjne, bowiem z każdej strony rozciąga się niezwykły widok na góry i doliny.
Miejsce to dostało nowe tchnienie.

I co się okazało?
Polacy, którzy odbudowali to miejsce utożsamiają się z nim bo to jest ich miejsce, ich historia. Bo to jest ich praca, ich poświęcenie, ich pieniądze, ich zaangażowanie.
I to zaangażowanie procentuje.
Dzisiaj część budowniczych i fundatorów już nie żyje, ale ich dzieci są dumne z tego świętego miejsca i to jest również ich historia.

Obecnie jest to obszar lokalnego kultu. Miejscowy proboszcz organizuje co roku pielgrzymki do Groty Matki Bożej pod Suszycą.
Przy okazji odbudowy tego miejsca poinformowano wnuków rodziny niemieckiej, której dziadek wybudował Grotę MB, o uroczystym otwarciu i poświęceniu tego miejsca. Rodzina nie przyjechała, ale przekazała gorące podziękowania za trud odbudowy i za opiekę nad tym miejscem. Niesamowite!

Oto miejsce to stało się historią dwojga narodów polskiego i niemieckiego. Każdy uważa, że jest to jego historia … i każdy ma rację.
Polacy, którzy tutaj mieszkają, coraz mocniej zapuszczają korzenie w swojej małej ojczyźnie, poprzez dokonanie takich dzieł.
Zaś każdy strudzony turysta, który tutaj trafi może odpocząć i pomedytować. Jest tutaj magia. Tajemniczy Dolny Śląsk!
Takich miejsc i historii na Dolnym Śląsku jest mnóstwo i będę o nich pisać.
Comments