Dolina Vilcabamba
- Jarzębinka Morawska
- 19 mar 2020
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 20 mar 2020

ONZ ogłosiło rok 2020 Międzynarodowym Rokiem Zdrowia Roślin. Oficjalne hasło obchodów brzmi: „Chroniąc rośliny – chronisz życie” (ang. Protecting Plants, Protecting life).
Celem tego przesłania jest podniesienie świadomości ludzi na całym świecie na temat tego, w jaki sposób ochrona zdrowia roślin może przyczynić się do wyeliminowania głodu, zmniejszenia ubóstwa, ochrony środowiska i pobudzenia rozwoju gospodarczego.

Rośliny są ważne w naszym życiu i stanowią sól tej Ziemi.
A o tym jak ważne jest życie w zgodzie z naturą, a przede wszystkim z roślinami zaraz Wam opowiem...
Wiele lat temu (chyba ze 20-cia) byłam na spotkaniu autorskim w pięknym tajemniczym wapienniku, wokół którego rozciągał się japoński ogród. Mury okalające wapiennik były z kamienia, w ogrodzie znajdowała się dzwonnica i domek na kurzej stopce. Generalnie sceneria jak z baśni. A tajemniczym i niesamowitym bohaterem wieczoru był Arkady Fiedler – podróżnik i pisarz. Chciałam zaznaczyć, że to syn Arkadego Fiedlera (tego co napisał m.in. Dywizjon 303), na imię mu również Arkady, prawda, że niebanalnie.

Spotkanie było niezwykle ciekawe, ponieważ Pan Arkady był na wszystkich kontynentach świata, gdzie przeżył mnóstwo przygód. Słuchacze nie tylko słuchali opowieści, oni chłonęli je wszystkimi zmysłami. To było jedno z takich spotkań, które zapada w pamięci na lata.

Tego dnia najbardziej zapadła mi w pamięci historia, o pewnym ludzie mieszkającym w Ameryce Południowej. Przez kilka dni pisarz Arkady mieszkał w dolinie wśród ludzi, którzy byli plemieniem ludzi długowiecznych. Wielu wśród nich miało po 110 lat, a 80-letni mężczyźni nie byli w tej społeczności uważani za staruszków. Wręcz przeciwnie. Mieli świetną kondycję, potrafili dobrze chodzić po górach i... kpili z Europejczyka 40-latka. A działo się to w Ekwadorze, w Dolinie Vilcabamba.

Gdzie tkwił sekret długowieczności tej społeczności?
W roślinach.
Stosowano je w żywieniu i w leczeniu swoich dolegliwości.
Najważniejszą osobą w tej społeczności był szaman, który leczył ludzi różnymi miksturami (w zależności od dolegliwości). Mikstury natomiast przygotowywał z różnych roślin. Najważniejszym warunkiem skutecznego leczenia było przygotowanie i podanie lekarstwa z rośliny, która zerwana była w dobrej kondycji i miała dobre samopoczucie.

Wyprawa po rośliny to było duże wyzwanie. Na taką wyprawę wybierano się wczesnym rankiem wysoko w góry i marsz w jedną stronę trwał do kilku godzin.
Rośliny trzeba było dobierać starannie, patrząc, czy są zadowolone, uśmiechnięte, w dobrej kondycji. Sprawdzano, czy w danym dniu ktoś rośliny nie nadepnął, wywołując jej chwilowe dolegliwości i pozbawiając dobrego samopoczucia.

Przyglądano się czy wszystkie płatki i listki są właściwie ułożone i rozłożone.
I właśnie taka roślina - w dobrej kondycji - stanowiła dobrą bazę zielarską.
Wszyscy uczestnicy wyprawy, a było ich niewielu, mieli zatem bardzo ważne i odpowiedzialne zadanie. Trzeba było starannie oglądać każdą roślinę, która miała zasilić apteczkę szamana. Miejscowi bardzo niechętnie brali na wyprawę ludzi spoza swojej społeczności. Dlaczego? Bo każdy przybysz choć czuł, że to wszystko jest magiczne, to nie do końca ogarniał tę rzeczywistość.

Tutejszy rytm życia całej społeczności nadaje przyroda. Ona wprowadza harmonię do życia, ona sprawia, że są długowieczni.
Widać równie wyraźnie kontrast między tym jak społeczeństwo w Dolinie Vilcabamba jest blisko natury, a jak daleko od natury jesteśmy MY.
W naszej europejskiej kulturze wydaje się to absurdem i niedorzecznością. Samopoczucie rośliny?
Co to jest?
Dla nas to absolutna fikcja, coś odrealnionego.
Wpadając intensywnie w świat wirtualny, a tak dzieje się codziennie w naszym życiu, stajemy się coraz bardziej obcy rzeczywistości, która nas otacza, drobne szczegóły nam umykają i zastępujemy je kolejną fikcją.
Czy realnym jest powrócenie do namiastki natury?
Tak.

Wiele osób rezygnuje z miejskiej dżungli, przenosi się na wieś, żeby doświadczyć bliskości natury. I zaczyna na nowo odkrywać świat. Im bardziej wtopimy się w środowisko tym bardziej mamy szansę na odnalezienie harmonii.
Każde wyjście do lasu, do ogrodu pokazuje nam nową odsłonę przyrody. Daje nam ukojenie, uspokojenie i sprawia, że czujemy się zrelaksowani.

Czasem słyszę od młodzieży: byłem na spacerze, mam reset organizmu.
Wszystkim nam potrzebny jest taki właśnie reset.
Przyroda nas zaskakuje.
Kiedy?
Zawsze wtedy kiedy zaczynamy ją obserwować. A obserwować możemy ją na wiele sposobów,:

- Świetny do obserwacji jest ogródek, gdzie sadzimy nasze ulubione warzywa i kwiaty, bowiem zawsze pojawi się jakiś proszony lub nieproszony gość.
- łąka, można położyć się na niej i liczyć obłoki lub popatrzeć baczniej co w trawie piszczy,

- las, który swoim szumem opowiada leśne opowieści, a jest ich mnóstwo. Pochyl się nad mrowiskiem, a padniesz z wrażenia, jak to funkcjonuje, jak mrówki rozmawiają, jak pracują.
- często zaglądam pod mosty, i czasem wypatrzę zimorodka, pluszcza, i wiele innych.
- na półkach skalnych też bywa wiele ciekawych roślin w zależności od rodzaju skały.

Znajdź swój sposób na obserwowanie przyrody to może być niezwykła przygoda i pasja życiowa. A może uda Ci się zatopić w przyrodzie tak mocno, że poczujesz łączność z naturą. A to da Ci wewnętrzną harmonię.
Comentários