Cykor
- Jarzębinka Morawska
- 28 lut 2020
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 8 mar 2020

Jadąc samochodem spotykam codziennie zająca, który nagle wyskakuje z rowu i biegnie równolegle do samochodu. Kiedy zwalniam i daję mu fory to on wcale nie ucieka. Czasem mam wrażenie jakby się ze mną ścigał. Jego reakcje troszkę mnie osłabiają, bo kiedy się pojawia na drodze, sprawia wrażenie całkowicie zagubionego.
Niemniej jednak, każde takie spotkanie jest niezwykłym przeżyciem.

I pojawia się wtedy pytanie. Czy to jest zając czy dziki królik?
Tropienie będzie łatwe jeśli poznamy różnice.
A oto odpowiedź: zając buduje kotlinki, zagłębienia w miedzach, gdzie pomieszkuje, a królik robi nory w ziemi, gdzie zamieszkuje z całą rodziną.
Młode zajączki przychodzą na świat pokryte sierścią i z otwartymi oczami, natomiast młody króliczek kiedy przychodzi na świat jest łysy i z zamkniętymi oczami. Uszy u zajęcy są dłuższe niż u królików.
W gwarze myśliwskiej oczy zajęcy nazywają się trzeszcze, bo są wyłupiaste i wytrzeszczone, ogon to omyk, nogi to skoki a uszy to słuchy. I nie trzeba wyjaśniać . Nazwy same za siebie mówią.
A teraz opowieść prawie wiosenna ...
Przygoda o której napiszę jest prawdziwą historią, która przytrafiła się mojemu koledze.
Wszystko zaczęło się 4 lata temu ...
Kolega zaczyna opowieść: "Pamiętam datę było to 6 lutego cztery lata temu. Idę przez las, śnieg z deszczem nieprzyjemnie smagał mnie po twarzy. Nagle coś zaszurało i widzę jak z górki to coś sturlało się na drogę. Podchodzę i patrzę, a tam leży mała włochata kulka. Podniosłem ją, zmieściła mi się w dłoni, do tego mokra i zimna. Tą włochatą kulką okazał się mały zajączek. Pozostawiony sam sobie, nieporadny, przemarznięty, w zasadzie to skostniały z zimna i wycieńczony, ledwo dychał. W pierwszym odruchu chciałem położyć go pod karpą, ale po krótkim namyśle stwierdziłem, że ten przypadek nie da sobie rady. Zabrałem go do samochodu. W aucie stękał, ale głos jego był ledwo słyszalny, jakby to były ostatnie tchnienia. Przyniosłem go do domu i zaczęło się.
Trochę się ogrzał, no to trzeba go nakarmić. Okazało się, że nie umie jeść. Zaczęliśmy karmić go strzykawką. Pierwsze posiłki to było mleko tłuste, łaciate, 3,2 %. Przez pierwsze 2 miesiące karmiliśmy go co 4 godziny, przez całą dobę.
Spał na łóżku.

W tym samym czasie na naszym skalniaku w ogrodzie inna samica opiekowała się swoim maleństwem. I przez okno obserwowaliśmy jak mama zajęcza zajmuje się swoim młodym zajączkiem. Nie podchodziliśmy do nich, nie dotykaliśmy ich. Nie chcieliśmy wprowadzać swoich zapachów. Z naszych obserwacji wynikało, że zajączek w ogrodzie był przez swoją matkę karmiony mlekiem przez 3 tygodnie. Matka przychodziła tylko do karmienia co 4 godziny i odchodziła. Odchodziła, żeby mały nie miał zapachu matki, bo wtedy byłby rozpoznawalny, a tak można powiedzieć był niewidzialny dla otoczenia.

Jeden osobnik w domu, drugi w ogrodzie. Och, co to był za rok, taki urodzaj na zające.
Zając w domu – to było dla nas wyzwanie.
Dowiedzieliśmy się o hodowli zajęcy w Paszkowie koło Bystrzycy Kłodzkiej. Tam też nabyliśmy karmę dla naszego pupila. Oprócz tego dajemy mu marchewkę, suchy chleb i siano.
Minęły już 4 lata. Zając nie jest już oseskiem, a dalej pije mleko i to 5 razy dziennie.
Jest członkiem naszej rodziny.

Ma kilka zasad.
1. Nie lubi chrapania. Kiedy kładę się na poobiednią drzemkę i czasem mi się zdarzy, że chrapnę, to od razu dostaję kopniaka i chrapanie mi przechodzi.
2. Każdy z domowników ma inną funkcję w relacji z zającem.
Ja jako gospodarz jestem jego mentorem i przewodnikiem stada.
Moja żona karmi go mlekiem i tylko ona.
A córka go głaszcze i bawi się z nim.
3. Ma na imię Cykor, ale to tak przewrotnie, bo niczego i nikogo się nie boi.
4. Śpi i wypoczywa na półpiętrze, a przy okazji obserwuje całą okolicę, bo to najlepszy punkt widokowy.
5. Jest fanem kawy. Kiedy leży na stole filiżanka zaparzonej kawy to od razu podchodzi i ją wącha. Chciałoby się powiedzieć, że wyczuwa tą nutkę dekadencji, która pojawia się ze świeżo zaparzoną kawą.
6. Poznał zapachy wszystkich sąsiadów. Jest strażnikiem domu. Zanim wpuści gościa do domu długo go obwąchuje, żeby zapamiętać jego zapach. Przy kolejnym spotkaniu nie robi tego tak wnikliwie. Jest czujny.
7. Ogląda z domownikami TV. Siada przed telewizorem i śledzi obrazy na ekranie.
8. Przeżywamy też z naszym Cykorem parkoty czyli gody. Od grudnia do września co 4-5-6 dni trwają u Cykora parkoty. Jest to okres burzy hormonów. A objawia się to atakami na domowników. Dostajemy kopniaki, skacze nam na nogi, łapkami bije nas na plecach, po rękach. Z boku wygląda to śmiesznie, ale ręczę, że nie jest to przyjemne.
9. Relacje Cykora ze zwierzętami.
Jeże bardzo lubi. Z psami też się przyjaźni. Z kotami jest różnie, generalnie ich lubi, choć białe koty wyraźnie go denerwują.

Cykor zmienił nasze życie. Wprowadził do naszego domu wiele radości i zamieszania. Można powiedzieć, że, przewrócił je do góry nogami. Inaczej postrzegamy otoczenie. Mam wrażenie jakby nam rozbudowały się zmysły."
Kiedy kolega kończy opowieść, nasuwa mi się refleksja: jak mała włochata kulka może całkowicie zmienić życie całej rodziny.
Każdemu z nas może przytrafić się podobna historia, dlatego otwierajmy się na świat, a nuż pojawi się niezapowiedziany gość i odmieni nasze życie.
Comments